Strona:Władysław Stanisław Reymont - Rok 1794 - Nil desperandum.djvu/478

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wagę. Co tu począć! jak odbić cios! Ba, a jeśli jeszcze coś gorszego zamierza! A jeśli równocześnie uderzy na arsenał i będzie chciał opanować koszary! — pobladł straszliwie i obcierając rzęsisty pot, zaszeptał. — Musimy przewidywać najgorsze!
Przystąpili do gorączkowej narady jak czasu bitwy, że w jakieś pół godziny, plan obrony był już zgruba wykoncypowany i rozdane czynności.
Ta noc była jedną z najstraszniejszych dla spiskowców. Niepokój wyczekiwania, przeżerał dusze. Wszyscy z bronią w rękach czuwali, oczekując hasła, jakiem miało być uderzenie w dzwony, jeśliby Igelström ruszył na arsenał. Noc była ciemna i szczególniej burzliwa, gdyż wyprawiał dzikie harce wiatr, to deszcz spadał rzęsisty, to nastawały całe godziny śnieżnej zamieci, że pod jej zasłoną, Zaręba przeprowadził dwie kompanie kanonierów do arsenału. Potrojono straże, zaciągnięto łańcuchy, nabito kartaczami harmaty, wyrychtowano w kierunku Leszna i Bielańskiej, strzelnice narożne zjeżyły się lufawi garłaczów, założono okna worami z piaskiem, rezerwy zakwaterowały się w salach zbrojowni i w podwórzach. A wszystko rzuciło się z pośpiechem, prawie bez tchu i w najgłębszej cichości i w skupieniu prawie modlitewnem. Dobrski objąwszy główną komendę ani przez chwilę nie przestawał wzmacniać swojej fortalicyi. A obawiając się uderzenia od strony Muranowa, kazał na tyłach arsenału w ogrodach, sypać szańczyki, pod bateryę dział wymierzonych w Nalewki. Koszary Działyńskich na Ujazdowie, Hauman w przeciągu paru godzin przeobraził w redutę; swoje