Strona:Władysław Stanisław Reymont - Rok 1794 - Nil desperandum.djvu/309

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

względem ducha i przygotowań insurekcyjnych, nie były pomyślne. Stryj Onufry pisał mu od siebie, jako szlachta, zjeżdżająca się pod pozorem przyszłych sejmików i agitacyi wyborczych, burzy się i odgraża na aliantów z przyczyny ciągłych przemarszów, rekwizycyi furażów i najprzeróżniejszych uprzykrzań, ale od myśli powstania odżegnywa się i przeciwko rozpowszechnianym pismom powstaje. »Żebyś to przyjechał — pisał dalej — co najznaczniejsze domy odwiedził, do serc i rozumu przemówił, zamierzenia w prawdziwem świetle przedstawił a komu trzeba i pogroził, tobyś mógł wiele zdziałać dla sprawy. Nienawiść bowiem do wroga rośnie z dnia na dzień i pomnażać się nie przestanie. Przecie po wymarszu komend Chruszczowa do Warszawy zostały w wielu wsiach puste obory i śpichlerze bez jednego ziarna! Trzeba tylko mądrego słowa, a najzapaleńsi przejrzą, do czego prowadzą nas te alianse. Ceśka jest w Stokach. Pogodziłem ją z Brzozowskim, który, wypędzony przez miecznika, błąkał się tu i owdzie, aż trafił do mnie i siedzi. Śniegi mamy po drogach na chłopa. Niech się sanna przetrze, to ks. Albin przywiezie ci, cośmy tu nazbierali płótna i skór. Kumy zdrowe. Ceśka napierała się do Warszawy, niby to z odwiedzinami do ciotki Grodzickiej, kasztelanowej wieluńskiej, ale jakem jej kropnął, że ta ciotka ma wąsy i nosi artyleryjską kurtę, zgniewała się srodze i pojechała. Wróciła jednak wrychle. Wpadłbyś na parę dni ucieszyć nasze serca«. Ba, żeby to mógł, nie namyślałby się ani chwili. A zresztą gdzież to zajedzie? Poczuł się bezdomnym i niezmierna gorycz zalała mu serce,