Strona:Władysław Stanisław Reymont - Rok 1794 - Nil desperandum.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pierwszy to był kawaler w Polsce i może już ostatni. Czemże przy nim ten wasz uwielbiany książę Pepi, albo Kazimierz Sapieha, albo Rzewuski? Wałachy biorące ogierów! Jeden tylko kasztelan Poniatowski, ojciec Króla Jegomości, mógł się z nim równać w tem i owem, ale nie przewyższał. Wojewodzica wielbił cały świat, na królewskich dworach był persona grata. Wiele on kobiet zbałamucił, wielu znacznych mężów wyzwał na rękę i zabił, wiele beczek wypił, wiele psich figlów napłatał i złota posiał, tegoby i na milowym regestrze nie zakonotował. A teraz gdzieś pod Przemyślem, słyszę, pacierze klepie na ciepłym przypiecku. Sic transit gloria mundi. A ja, nie chwalący się, jeszcze do wszystkiego i owszem — śmiał się, powstając i rzuciwszy liberyjnemu pudermantel, prezentował się chełpliwie w całej postaci wielce foremnej. Dziad był prawie stuletni, ale prosty jeszcze, sprężysty i krzepki, o twarzy suchej, cale urodziwej i bławatkowych, wielkich oczach. Swojego czasu rotmistrz chorągwi pancernej na dworze Augusta III; słynny bibosz, kostera i swywolnik, pierwszy gracz w szable i pierwszy gardziel w Rzeczypospolitej. Zasię mimo lat późnych, jeszcze rączy do kielicha, burdy i strzelistych duserów byle gładkiemu liczku. Łączyły go z Zarębami jakieś dalekie powinowactwa, więc jak był przyjechał z wizytacyą przed trzydziestu laty, tak i pozostał. Podobał sobie w Grabowie, a że spore sumy pożyczył miecznikowi, i zawsze rad wygadzał potrzebującym, byle na pewną ewikcyę i dobry procent, że przytem miał dworne maniery, znaczną edukacyę, dowcip przedni i koligacye z najpierwszymi domami, dom Zarę-