Strona:Władysław Stanisław Reymont - Rok 1794 - Nil desperandum.djvu/196

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się waćpan co do niego: Karczewski wiedzie się z możnej rodziny w Sendomirskiem.
— Uważałem go pismakiem do najęcia, jakich teraz namnożyło się w Polsce.
— Ku oświeceniu powszechności trudzi się poczciwie. — Więc wyjeżdżasz waćpan?
— Jutro do dnia, właśnie chciałem o tem powiedzieć pani podkomorzynie.
— I cóż ja tu pocznę sama jedna? — szepnęła rozżalonym głosem.
Spojrzał niespokojnie, obawiając się tkliwego potopu wynurzeń i czułości.
— Będzie mi brakowało waszmość porucznika — powiedziała już otwarcie, nie hamując się całkiem w pasyi do niego. — Odjeżdżasz z lekkiem sercem? — Zajrzała mu w oczy.
— Za miesiąc da Bóg powrócę i mam nadzieję zastać panią podkomorzynę w dobrem zdrowiu.
Wykręcił się z żołnierska, puszczając mimo uszu jej wyznania.
— Waćpan masz kamienne serce! — uderzyła wymówką.
— Nie, tylko moją jedyną bohdanką powinność ojczyźnie — szepnął gorąco, aby przerwać nieprzyjemną rozmowę. — Nie lża mi teraz drugiej.
Długo patrzyła w niego oczyma uwielbienia. W pełnem świetle i tak z blizka, jej leciwa twarz, pomimo bieliczek i różów, była już srodze gąbczasta i pokryta zmarszczkami; jeno wspaniałe oczy po dawnemu ja-