Przejdź do zawartości

Strona:Władysław Stanisław Reymont - Przysięga.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



PIELGRZYMKA
DO JASNEJ GORY.

Czucie i wiara więcej mówi do mnie,
Niż mędrca szkiełko i oko...
Mickiewicz.

5. 5. 1894.
Praga-Kościół.

Idę wyekwipowany jak można najskromniej: długie buty, jakaś sędziwa okrywka, płaski kapelusz i parasol nie odróżniają mnie zbytnio od tłumów, zgromadzonych na placach i drogach przed kościołem. Nikt zresztą na mnie uwagi nie zwraca, wszyscy są zbyt zajęci przygotowaniami do wyruszenia i spoglądaniem na zachmurzony horyzont. Deszcz tnie drobny, ale mimo to wielkiego skłopotania nie znać na twarzach. Gwarno wszędzie, jak w ulu. Przeciskam się na cmentarzu z trudnością, i widzę z zadowoleniem, że niema wcale welonów, surdutów ani kapeluszy. Sam szczery lud. Twarze są proste, czarniawe od skwarów, rysy zgrubiałe, ubiory szare — i widzę przez oczy tego tłumu, że ma duszę napiętą jakiemś niezrozumiałem dla mnie uczuciem. Mieszam