Strona:Władysław Stanisław Reymont - Lili.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
34
WŁ. ST. REYMONT

latka, aż kobyłę wilcy zjedzą! Przez miesiąc to zjemy się do podeszew! A niech to siarczyste drzwi ścisną!
— Niema też innej rady, tylko sztukę jaką wybrać, i grajmy.
— Zakrzewski ma teraz, jak i zawsze, zupełną racyę, ale czemu się pan nie powiesił, co? tak, czemu?
— No, więc grajmy. Zagramy, będziemy mieli pieniądze i wyniesiemy się z tego partykularza!
— I Kos ma racyę, bo niema już kogo naciągać! Utop się, synku, bo i tak zatłuką cię na bilardzie, tak! — odpowiadał zgryźliwie Feluś.
— Trzeba radzić, a nie popisywać się dowcipami.
— Todzio przemówił! szpaczek