Strona:Władysław Stanisław Reymont - Lili.djvu/265

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
259
LILI

jak się go wyrzekną i pozostawią bez grosza — to za rok będzie żałował, a za dwa będzie przeklinał własną głupotę i ciebie znienawidzi. Znam takie małżeństwa, za dobrze znam. — Zamilkła, ocierając łzy, wywołane jakiemś gorzkiem przypomnieniem.
— Dziecko moje, Lili, nie gniewaj się na mnie — szeptała, obejmując ją mocnem, macierzyńskiem ramieniem — wykarmiłam cię łzami i krwią, oddałabym życie za ciebie, więc nie mogę nawet myśli znieść, że mogłabyś być nieszczęśliwą. Wierz przecież matce, widzisz... ja tyle wycierpiałam... tyle nędzy przeszłam... tyle goryczy wypiłam... że całą duszą, całą mocą będę cię bronić