Strona:Władysław Stanisław Reymont - Lili.djvu/264

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
258
WŁ. ST. REYMONT

rzawą świat — mówiła urywanym, pełnym boleści głosem:
— Mówiłam ci wczoraj i tłómaczyłam, dlaczego nie możesz i nie powinnaś wyjść za mąż za Zakrzewskiego, to samo powiem ci i teraz. Nie chcę cię widzieć nieszczęśliwą, dosyć już sama wycierpiałam, wystarczyć to powinno za ciebie.
— Leon mnie kocha i właśnie bez niego jestem nieszczęśliwą.
— Tak, wiem o tem; ale to się skończy prędko, a tamto trwałoby całe życie.
— O, nie skończy się, nie skończy... nie skończy — wołała przez łzy.
— On cię kocha, bo ma dwadzieścia lat; ale jak rodzina jego nie zgodzi się na to małżeństwo,