Strona:Władysław Stanisław Reymont - Lili.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
103
LILI

— Pan ma narzeczoną tutaj?... narzeczoną?
Pobladła nagle, usta zaczęły jej drgać, wcisnęła się głęboko w kanapkę i patrzyła na niego zdumionym wzrokiem, a po twarzy jej, po ustach, po oczach zaczęły przebiegać jakieś drgania, podobne do cieniów; była tak piękna, tak porywająco piękna z tem zdziwieniem, pełnem wielkiej trwogi i bólu powstrzymywanego, z temi ustami rozchylonemi, jakby do krzyku lub do płaczu, że miał szaloną ochotę wziąć ją w ramiona, ale się powstrzymał, ujął ją za rękę i powiedział poważnie:
— Wierzę, iż narzeczoną mieć będę, bo Lili zechce zostać moją żoną, prawda?