Strona:Władysław Stanisław Reymont - Krosnowa i świat.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 34 —

ści i jeszcze więcej wiary w braterstwo dusz, w szlachetność pobudek i tym podobne rzeczy, nie istniejące nigdzie, prócz moralnych ksiąg, pisanych gwoli większego umoralnienia moralnych szczepów i moralnych latorośli. Wierzą w miłość ci tylko, co nie żyli jeszcze, ci, którzy sami, bez opiekuńczego bóstwa, żyćby nie mogli, którzy koniecznie potrzebują fetysza i znajdują go, o głupoto! w kobiecie! Składają na tym ołtarzu wszystką wiarę, miłość, honor nieraz... Wystawiać z najlepszej cząstki swego ja ołtarz i posadzić na nim... papugę... to przecież śmieszne i godne politowania... Zresztą — dodał po chwili — może ja się mylę! Może są kobiety dobre, rozumne, pełne poświęcenia i miłości, ja nie miałem szczęścia czy sposobności je widzieć. Te, które dotychczas spotykałem, były to gęsi, ptasie mózgi, kłamczynie, istoty, robiące wrażenie manekinów.
— Nie mówmy o tem — szepnął Józef. W przymkniętych oczach widniała uraza, czuł się dotkniętym. Po jakimś cza-