Strona:Władysław Stanisław Reymont - Krosnowa i świat.djvu/304

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

od paru minut. — Co nas tam czeka w tej Polsce? — westchnęła lękliwie.
— Trzeba ci wiedzieć, że Wrzoska płacą, żeby odmawiał od wyjazdu do Polski, bo jak braknie polskich kostumerów, to z czego będą żyli gracernicy i saloniści! I któż będzie pracował na Amerykanów! Nie słuchaj takich gadań i nie bój się, moja w tem głowa, żeby było all right! I będzie, zobaczysz! Panią tam sobie będziesz! Wynajmę ci służącą na stałe. Nie będziesz już sama prała, ni chodziła na market. Zrobią za ciebie wszystko. Merka, w starym kraju tak fajnie, że nie poradzę ci opowiedzieć. I wszystko tam inaczej! Sosny to pod niebo. Ptaki wszędzie śpiewają. Grzybów to w każdym lesie nazbierasz. I ryb pełno po wodach. A jakie kościoły, że w niedzielę jak naród się zejdzie, razem zaśpiewa i organy zagrają, to aż się na płacz zbiera. I kur będziesz sobie chowała, ile zechcesz. Świnię będziemy mieli, i codzień na śniadanie swoje ham and eggs! Pszczoły zaprowadzę! A jakie tam dwory po wsiach,