Strona:Władysław Stanisław Reymont - Krosnowa i świat.djvu/263

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rowania, to wrogowie Kalifatu». — Pociąg ruszył i zatrzymał się gwałtownie, a po wagonach zaczęli biegać jacyś ludzie, przeglądając wszystkie wagony.
— A może to mnie szukają? — pomyślał, cofając się do przedziału, ale wszystkie miejsca były zapakowane rzeczami, a na skromną uwagę, że i on tutaj siedzi, dostojny mąż krzyknął po arabsku.
— Ty kto tak oj, a? Ubirajsia k’czortu!
I nim się zdołał zarekomendować, wyleciał na korytarz, a za nim jego bagaż, i drzwi się zatrzasnęły, napróżno prosił i nawet pokazywał bilet i paszport jako najprawowitszy Arab, dostojny mąż był niewzruszony i tylko krzyknął przez drzwi:
— Ja czynownik, mnie nado po służbie!
Reszyd westchnął jakoś żałośnie i napisał w notesie:
— «Dać rozporządzenie, żeby w pociągach pozostawiano nieco miejsc i dla osób cywilnych».
Pociąg wreszcie ruszył i leciał przez