Strona:Władysław Stanisław Reymont - Krosnowa i świat.djvu/247

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Cudowna wycieczka! A jak to kłamią zagraniczne gazety?
— Istotnie, widzę, słyszę!
I choć pociąg ruszył, jeszcze się kłaniał, jeszcze nasłuchiwał krzyków i uśmiechał się radośnie, prostował wyniośle, błogość spełnionej pracy przejmowała go wiarą w siebie.
Dokoła wszystkie twarze jaśniały również radością, gwarno się zrobiło, dowcipy jak race strzelały, śmiechy...
— Nie jest tak źle, jak myślałem — szeptał.
— Jest doskonale!
— Poczta, Najjaśniejszy Panie! — meldowano na jakiejś większej stacji. Adjutant wniósł całą plikę depesz szyfrowanych, listów i gazet. Zaległa cisza. «On» się zawahał, lekko wyciągając rękę po depesze.
— N. Pan utrudzony, odczytam! — pośpieszył minister. Rozwijał i czytał: Wódz główny donosił, że wszystko doskonale idzie, że wprawdzie się cofa, ale to