Strona:Władysław St. Reymont - Pisma IX - Nowele.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 107 —

Charakterystyczny szedł pierwszy z którąś z aktorek i, z zapałem smakosza, opowiadał, jak się robią dobre kotlety z cielęciny.
— Ten się minął z powołaniem, powinien być kucharzem.
— Protestuję w imię zdrowych żołądków!
— O oleum ricini! jakże byłobyś poszukiwane!
— Panowie i piękne panie!... nie gniewajcie się, białogłowy, że mówię „piękne panie” — jest to niewinna figura retorica — otóż panowie! Tak, posłuchajcie — powiem przypowieść biblijną. Krowienty wrócić się, rozdziawić gęby, nadstawić słuchy, bo mądrość będzie płynęła z ust moich potokiem.
— Jak przez nie sznaps!
— Do rzeczy, do rzeczy! mówże Wstawka, bo niema czasu.
— Otóż: pewnego czasu... — nie, — nie tak.
W on czas, rzekł Zeus do Nataniela proroka, idąc z nim de pache ulicami Koryntu:
— Spojrzyj przed się! — Nataniel spojrzał.
— I cóż widzisz?...
— Chłopię izraelskie, rozlepiające afisze na jutro.
— Patrz dalej. I cóż widzisz?
— Dwoje nieczystych stworzeń, w pyle leżących.
— O krótkowzroczny!
— Panie, noszę ósmy numer pince-nez.
— Kto zapisywał?