Strona:Władysław Mickiewicz - Emigracya Polska 1860—1890.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dobnych okoliczności, przebywała te same doświadczenia, szukała sposobów jak się połączyć, wytworzyć władzę i nakreślić sobie program działania. Stąd tyle odezw, głosowań, wyborów, nadziei dopięcia nareszcie celu, rozczarowań po każdym zawodzie, oskarżeń namiętnych. Nie brakło tym próbom ani pobudek patryotycznych ani poświęcenia. Komitetujący pragnęli gorąco przyspieszyć godzinę walki o wyswobodzenie ojczyzny, a tymczasem i środki do tej walki zgromadzić i przygotować się osobiście do jej prowadzenia. Dla drukowania pism i odezw, iluż wychodźców odmawiało sobie strawy codziennej! Stosy papierów emigracyjnych świadczą, że wygnańcy rąk nie opuszczali, że myśl ich w ciągłem gorączkowem naprężeniu szukała punktu wyjścia z rozpaczliwego położenia.
Ulegali nieuniknionym prawie złudzeniom tułaczym. Każde grono tułaczów wychodziło z zasady, że co ono postanowi, obowiązywać będzie całe wychodźtwo i kraj cały; przypuszczali, że gdy raz wykują wzór idealnego rządu polskiego, to dusza narodu wstąpi w tę martwą bryłę; zapominali niestety, że daremnie wymagać od rozbitków zrozpaczonych, od bezdomnych zgody i karności, którą utrzymuje na ojczystej ziemi władza narodowa, mogąca w ostatecznym razie siłą uśmierzyć samozwańcze porywy. A jednak w kupach tych ciągłych, nieudolnych, nieraz śmiesznych, a czasem potwornych protokółów, protestów, wyroków, programów jest coś rozrzewniającego, tyle tkwi tam cierpienia, energii i niezłomnej wiary w przyszłość Polski.
Wszystko dążyło do powstania, chociaż kraj nie był wcale przygotowany i myśl porwania się do broni wywoływała silną opozycyę. W łonie naprzykład to-