Strona:Władysław Mickiewicz - Emigracya Polska 1860—1890.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Uprzedzenia Włochów znikły wobec zaręczeń Mierosławskiego, że z największą łatwością znajdzie i miliony i pułki, byleby mu dali moralne przedewszystkiem poparcie. Inni emigranci wiele żądali a mało obiecywali. Mierosławski mało żądał i cuda obiecywał. Świegotliwy ten gadacz optymizmem swoim zaimponował samemu Garibaldiemu, od którego otrzymał listy przeznaczone dla zaskarbienia sobie opinii w kraju, gdzie ich fac-simile rozsyłał. 1-go maja 1860 r. Garibaldi pisał do niego z Genuy:
„Kochany przyjacielu. Walka ostateczna narodowości uciemiężonych zbliża się, ale nikt nie może oznaczyć dokładnie godziny.
Powiedzcie waszym rodakom co mówię Włochom: Trzeba funduszów dostatecznych dla zakupna miliona karabinów. Waleczni Polacy, którzy podczas rzezi warszawskiej pokazali, że umieją życie poświęcić dla ojczyzny, będą też umieli poświęcić część dochodów dla jej odbudowania. Wy, jenerale, i wasi przyjaciele gotowi jesteście życie poświęcić dla Włoch. Otóż ja i moi tożsamo uczynimy dla was«.
5-go maja, Garibaldi puścił się z Genuy do Sycylii,
Oficerowie polscy, którzy służyli pod Garibaldim, nalegali, aby stworzył legion międzynarodowy, na czele którego mógłby wkroczyć do Wenecyi a stamtąd zapuścić się w głąb Austryi. Garibaldi ociągał się z decyzyą; przeświadczony, że rząd piemoncki programu wojny wszech-europejskiej nie przyjmie, nic stanowczego w tym kierunku nie zrobił, nawet w wilię złożenia dyktatury, kiedy zamierzał działać na własną rękę bez przedwstępnego porozumienia się z Turynem. W chwili rokowań o formacyę legionu międzynarodowego, lecz przeważnie polskiego, któryby pomagał