Strona:Władysław Mickiewicz - Emigracya Polska 1860—1890.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

najgrubsze mury. Gdy sprzysiężenie męczeństwa obejmie cały naród, tak czy owak będzie on wyzwolony«.
Szkoła, która w 1840 r. liczyła 18 uczniów, w 1845 roku 105, w 1850 r. 204, miała ich w 1860 r. 301. Wydatki roczne wynosiły w 1860 r. sumę fr. 201,780.09. W 1861 — 62 na rozdaniu nagród przemówili Caro i Julian Klaczko. Ostatni przypomniał uczniom, że »co tu jest przedmiotem zachęty, pieczołowitości i nagród, w kraju bywa przedmiotem prześladowania, ciemięztwa i kary najsroższej. Gdy na początku ubiegłego roku Warszawa, pierwszy raz po wielu latach, wydała głośny jęk boleści, który się po całym rozległ chrześciaństwie, jaki krzyk wydała od lat tylu gnębiona pierś polska, w której tyle sprawiedliwych i świętych tłumiło się życzeń. Szkoły! — wołano — uniwersytet! Wiek XIX podziwiał to słowo światła, ostatnie słowo jakie wyrzekł sędziwy poeta niemiecki zamierającemi usty. Więcej jeszcze, niż owego umierającego Goethego, podziwiać kiedyś będzie tę zmartwychwstającą Polskę, której pierwszym krzykiem, jak tamtego ostatnim, było również to samo słowo: światło!oświata!«
W 1862 — 63 przemówili Ludwik Wołowski i Filon, w 1863 — 64 Seweryn Gałęzowski i Glachant, dyrektor gabinetu pana Duruy. Duruy został był ministrem oświaty. Glachant przypomniał, że Napoleon III zapraszał Europę do obradowania nad losem Polski. Słaba była to pociecha! Już nowa era ucisku rozpoczynała się dla Polski.
W 1863 — 65 r. słyszano Klaczkę i Grearda. 8-go kwietnia 1865 r. cesarz Napoleon uznał szkołę jako zakład użyteczności publicznej. »Wojna, mówił Klaczko, powstanie, orężne dźwiganie się narodu, to są tylko zewnętrzne przypadkowe objawy tego nieustannego mo-