Strona:Władysław Mickiewicz - Emigracya Polska 1860—1890.djvu/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nie miejsce tu opisywać różne koleje, przez które przechodziła szkoła polska do 1860 roku, który był rokiem złotych nadziei. Dusza polska tak rosła, że zdawało się, iż rozerwie swe więzy. Szkoła polska, pod kierownictwem Seweryna Gałęzowskiego, dochodziła do swego zenitu, Sprawozdanie z roku szkolnego 1860 — 61 zaczyna się od słów następnych: »Szkoła ta, znajdującą się pod wysoką opieką Jego Cesarskiej Wysokości księcia Napoleona, liczyła tego roku 3oi uczniów. Rozdanie nagród odbyło się pod prezydencyą pana Duruy, delegowanego przez ministra oświaty publicznej. Księcia Napoleona reprezentował jego pierwszy adjutant, pułkownik de Franconnière, któremu towarzyszył ksiądz Dusson, kanonik świętego Dyonizego, kapelan księżnej Klotyldy. Prawie wszyscy Polacy obecni w Paryżu przybyli na tę uroczystość. Panie zachowały nawet w tym dniu świątecznym żałobę narodową: czarną suknię i takiż welon a na piersi krzyż hebanowy z Chrystusem z kości słoniowej. Po przemówieniu polskim P. Bohdana Zaleskiego głos zabrał P. Duruy:
»Czy myślicie, że wojsko austryackie zwalczone zostało tylko przez zapał naszych żołnierzy? Nad naszymi tak walecznymi pułkami Austryacy widzieli groźne i przerażające widmo narodu, który uważali za pogrzebany na zawsze. Widzicie dzieci, że są dwa wojska i to, które walczy na przodzie z mieczem w dłoni i drugie straszniejsze z tyłu, walczące rękami i myślą. Narody upadłe chcą żyć. Polska zmartwychwstaje. Od piętnastu wieków świat nie widział piękniejszego widowiska. Nie wiecie, jak miecze szczerbią się, godząc w kobiety, a krew dzieci obryzgując fortece, obala