Strona:Władysław Mickiewicz - Emigracya Polska 1860—1890.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zaciągnął się do żadnego politycznego obozu, zaglądał ciekawie do każdego, jak podróżny przechodzący z jedne] krainy do drugiej. W gruncie szukał co w każdym człowieku i w każdem stronnictwie było dobrego. Mógł ogłaszać ocenę swoją ludzi współczesnych i bieżących wypadków bez narażenia sobie prawie nikogo. Był to eklektyk, wrażliwy, przerzucający się nieraz z jednej na drugą stronę, lecz zawsze bezinteresownie i z myślą o Polsce do ostatniego tchnienia.
Poezya wieszczów naszych opromienia przez długie lata widnokrąg narodowy. Przy tych gwiazdach pierwszorzędnych poeci nasi późniejsi emigracyi wyglądają jak świętojańskie robaczki upiększające krzaki i łąki. I tych świętojańskich robaczków, coraz więcej świeciło w kraju, coraz mniej na wychodźctwie. Ulotne wiersze Lenartowicza trafiają do duszy szczerością uczucia religijnego i politycznego. Lot jego nie daleki. Ile razy marzy o obszernym poemacie, to kończy na urywkowym epizodzie. Rzewnie i z prostotą opisuje racławicką bitwę, nie odtwarza nam całej postaci Kościuszki.
Cypryan Norwid przypomina dzisiejszych francuskich poetów z Mercure de France, których wiersze są łamigłówką, zmuszającą rodowitego Paryżanina do długich językowych studyów, aby zrozumieć sens paru sonetów. Dziś pewni krytycy gorzko wymawiają Tarnowskiemu, że Norwida w swej historyi literatury pominął, wyszukują drobne wierszyki, zachwycają się poematem o Wolności słowa. Norwid jest pełen atektacyi graniczącej z szarlataneryą, tem ciemniejszy, że nie zawsze siebie samego rozumie. Ale ludzie lubią rozwijać nie tylko mumie egipskie. Francuzcy dyletanci wyjęli z grobu szczątki literackie Retiffa de la