Strona:Władysław Matlakowski - Wspomnienia z Zakopanego.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

siacie. Z dalekiej zagrody dochodzi łomot cepów, bijących w tak charakterystyczny takt dla Zakopanego. Ze zgrzytem otwierają wierzeje i noszą wiązki siana dla bydła. Raźno wracają koniki do domu, — skrzypią koła owym szczególnym, metalicznym skrzypem.
Na osicy dzwonią żółte trznadle w pobliżu zagrody, a nad kominami stoją pionowo kity szarego dymu i dodają otuchy i serca wobec tej nocy, tego mrozu i tej ciemności. I za tą kruchą ścianą chałupy drga życie, słychać szmer ludzkiej gwary, kwilenie dziecka. Z płotu zdejmują kobiety koszule zmarzłe i sztywne jak karty.





30 listopada.

Ach, te potoki górskie zimą! Kaspruski czyli Strążyski, który płynie w głębokim jarze, nie może wyśliznąć się z pod stromych brzegów, kiełznających jego fantazye. Po pierwszym