Strona:Władysław Łoziński - Skarb Watażki.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 84 —

to nizki, krępy mężczyzna z twarzą okrągłą, nosem płaskim i z małemi dobrudusznemi oczkami. Snadź po raz pierwszy znajdował się w tak dostejnem towarzystwie, bo spoglądał nieśmiało i z respektem po podoficerach i trzymał się skromnie samego różku stoła.
Wprowadził go gwardyak, nazwiskiem Ogarek — dziecko warszawskie, żołnierz wiecznie wesoły i niewyczerpany w pomysłach, ilekroć chodziło o wydobycie nowych środków pieniężnych do libacyi pod Rycerskim Kogutem. Kozak przyjechał do Lwowa z pełną kieszenią, aby pohulać sobie, gwardyak go pochwycił w swoją opiekę i wprowadził w towarzystwo, jak Amfitryona, który pokryć miał koszta żołnierskiej ochoty.
Wachmistrz Porwisz usiadłszy na swojem miejscu, które nazywało się „hetmańskiem,“ obejrzał się dokoła, i wzrok jego z pewnem dumnem zadowoleniem spoczął na nieproszonym kozaku. Spostrzegł to gwardyak, mrugnął dowcipnie na Porwisza, a podnosząc kozaka z krzesła, powstał i uroczystym głosem począł:
— Szlachetne koło rycerskie!....