Strona:Władysław Łoziński - Skarb Watażki.djvu/327

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 323 —

na... W szyku wskazanym przez Fogelwandra ustawiło się nasze grono koło muru saletrzarni....
Fogelwander był przez chwilkę niepewny, co ma począć dalej... Na szczęście pachołcy Szachina byli rozproszeni po podwórzu, dwóch tylko było w pobliżu, i ci dostrzegli gromadkę ustawioną pod murem,... Bali się atakować ją sami, dali tylko ognia z pistoletów i poczęli nawoływać resztę swych towarzyszy...
Korzystając z tej krótkiej chwili, Fogelwander ruszył szybko ku owej budzie Kwackiego, która już znana jest naszym czytelnikom. Chciał jak najprędzej dostać się do parkanu. Ale od lochu aż do tej budy przypierającej do parkanu, leżał spory kawał podwórza. Ledwie nasi bohaterowie byli w połowie drogi, gdy z wielkim wrzaskiem rzuciła się ku nim banda pachołków, puszczając mały grad kul na ścieśnioną gromadkę....
Kule gwizdnęły tuż po nad głowami Fogelwandra i jego towarzyszy.... Pachołcy źle strzelali, nikt nie odniósł rany. Nasza gromadka poczęła się co-