Strona:Władysław Łoziński - Skarb Watażki.djvu/317

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 313 —

ostrza szpad — byłoby ich to przyjecie ani zadziwiło, ani zmieszało....
Ale wybierać się na wyprawę z imaginacyą, oczekującą innych widoków, z myślą o cudownie pięknej kobiecie, jakby o zaczarowanej ksieżniczce, czekającej wybawienia — a obaczyć taką wiedźmę z kagankiem dymiącym w suchej, żylastej, dłoni... to była niespodzianka, z którą się nasi bohaterowie oswoić nie mogli od razu...
Fogelwander, który stał z dobytą szpadą, spuścił ostrze ku ziemi, i nie wiedział, co dalej robić wypada... Stary Porwisz z komicznym wyrazem trwogi patrzał na starą kobietę, a chuda twarz Kwackiego przedłużyła się o połowę....
Jeden tylko Ogarek szybko pojął sytuacyę. Widząc po ustach kobiety, że chce wydać okrzyk, podskoczył szybko do niej, chwycił ją w pół, przytrzymał jedną dłonią usta i zawołał tekstem operetki ówczesnej:
— Zejdź w me ramiona, o Nimfo wdzięczna!
Wiedźma poczęła się szamotać, ale