Strona:Władysław Łoziński - Skarb Watażki.djvu/252

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 248 —

gonów, który miał przeglądnąć okolice Lwowa i dowiedzieć się, w jaką stronę pociągnęli Konfederaci i czy przypadkiem nie gromadzą nowych sił do powtórnego ataku na miasto.
Spełniwszy rozkaz i wysławszy na podjazd ten znanego naszym czytelnikom wachmistrza Porwisza, który po owej przygodzie ze zbuntowanymi hajdamakami powrócił zupełnie do zdrowia, Fogelwander znużony bezsennością i trudami rzucił się na postanie i zasnął snem twardym.
Było już dobrze około południa, kiedy Fogelwander się obudził. Chciał korzystać z wolnego czasu i wyjść do miasta, aby zobaczyć się z innymi oficerami załogi i pomówić o nocnej walce, kiedy wszedł wachmistrz Porwisz.
— Z respektem pokornym donoszę, mości rotmistrzu-raportował wachmistrz — jako wróciłem z podjazdu. Konfederaty z całym taborem umykają ku Podolu. Milę ztąd na trakcie brodzkim dopadliśmy jeszcze gromadki rebeliantów, mości rotmistrzu. Kazałem natrzeć, sta-