tem ogołocił lwowską fortece generał Witte, kommendant Kamieńca Podolskiego, zabierając dla siebie najlepsze armaty i rozmaite przybory forteczne.
Fogelwander obsadziwszy klasztor, rozwinąć musiał gorączkową skrzętność. Słowa kommendanta odniosły skutek; w młodym lekkomyślnym człowieku odezwał się żołnierz: ambicya jego podnieconą była w najwyższym stopniu. Od czasu wstąpienia swego w szeregi swej ojczyzny po raz pierwszy znalazł sposobność odznaczenia się męztwem i wojskowemi zdolnościami — podwójną wiec rozwijał energię na swojej komendzie.
Wśród tych zajęć nagłych, wśród rozporządzeń i robót, które paliły mu się pod ręką, nie miał Fogelwander czasu myśleć o zamierzonej podróży do Brodów, o Szachinie i jego nieszczęśliwej niewolnicy, pięknej Fanaryotce. Dopiero w nocy, gdy czuwać musiał, lada chwila oczekując strzału od forpoczt, rozstawionych po za obrębem murów i wałów lwowskich, przychodziło mu na myśl wszystko, i dziwny ogarniał go niepokój
Strona:Władysław Łoziński - Skarb Watażki.djvu/243
Ta strona została przepisana.
— 239 —
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/2/29/W%C5%82adys%C5%82aw_%C5%81ozi%C5%84ski_-_Skarb_Wata%C5%BCki.djvu/page243-1024px-W%C5%82adys%C5%82aw_%C5%81ozi%C5%84ski_-_Skarb_Wata%C5%BCki.djvu.jpg)