Strona:Władysław Łebiński - Kółka rolniczo-włościańskie.pdf/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

plebanki. Pobyt w Elblągu i ożenek w tém mieście, obcowanie z Niemcami, używanie języka niemieckiego przy domowém ognisku, wszystko to zupełnie go zobojętniło względem swéj narodowości. Dopiéro w r. 1861 rodzinna atmosfera znów nań oddziaływać zaczęła orzeźwiająco. W czasie tym jako młody, nauki pragnący rolnik, dla wykształcenia własnego czytywał: „Die Annalen der Landwirthschaft in den Koenigl. Preuss. Staaten.” W tychże, w roczniku r. 1862, w zeszycie lipcowym na str. 65 wyczytał z sprawozdania radcy ministeryalnego Dulo te wyrazy: In Westpreussen ist die Bevoelkerung groesstentheils polnischer Nationalitaet, welch, letzere aber schon auf dem Aussterbeetat steht.” (W Prusach Zachodnich ludność jest po większéj części narodowości polskiéj, ale narodowość ta przeznaczona jest na wymarcie.)
Orzeczenie to głęboki wpływ wywarło na Kraziewiczu i obudziło w nim naturalne poczucie potrzeby odporu. Przemyśliwał nad środkami. Żale, obawy i pomysły swoje w poufnych rozmowach objawił Jksks. proboszczom Franzkyemu w Gniewie i Schaeterowi w Piasecznie. Ci, jakkolwiek obydwaj pochodzenia niemieckiego, ale po pastersku miłujący lud, nad którym opieka duchowna im była oddana, pochwalili uczciwe zamiary Kraziewicza, a on w październiku r. 1862, zebrał wszystkich sąsiadów swoich na pierwsze zebranie w Piasecznie i wyłożył im, że jeśli nie chcą być wskazani na wymarcie, muszą przedewszystkiém pracę swą i zawód życia poddać działaniu nauki i oświaty. W tym celu zalecał zawiązanie Towarzystwa Rolniczego. Głos mówcy trafił do przekonania słuchających. Kraziewicz sam z rodu małomieszczan rolniczych, pracujący na dzierżawie probostwa, łatwiéj znalazł zaufanie u sąsiadów z Tymawy i Piaseczna, niźliby je był uzyskał ktokolwiek inny, prowadzący po za chwilami spędzonemi na zebraniach, życie zupełnie odmienne od sposobu życia i pracy tych, z którymi się łączyć, których pouczać miał. Nieufnéj natury Kociewiak, już od kilku lat patrząc z blizka na pracę rolniczą Kraziewicza i widząc jéj owoce, łatwiéj mu uwierzył. Ztąd poszło, że po wszystkich wsiach na Kociewiu gospodarze przyłączyli się do towarzystwa i do Kraziewicza. „Zapał niesłychany”, pisze nam ks. Morawski, proboszcz Klonówki, któremu te szczegóły zawdzięczamy, „ogarnął wszystkich, aby poprawne u siebie zaprowadzić gospodarstwa. Bywałem i ja na walnych zgromadzeniach w Piasecznie i przysłuchiwałem się radosném sercem tym obradom prostym i referatom gburów niewykształconych. Nie masz tu ani jednego gburstwa, na któremby nie przeprowadzono wielopolowego gospodarstwa i racyonalnego chowu inwentarza. Emulacya pochwały godna opanowała wszystkich w uprawie roli i chowie do-