Jakże nie wiecie, że dziś świat cały jest rządzony przez książkę!
Życie, mienie, spokój, najistotniejsze interesy twoje, poczciwcze, zależą od powszechnie znienawidzonej, przenazbyt mądrej książki!
Np. w procesach — od wykładni kodeksu zależą losy twojej sprawy.
Tak, tak... ale książki inne, które nie są kodeksem, ustawą — zbiorem praw — poco one są, jaka konieczność powołała je do życia?
Masz słuszność. Z książkami dzieje się jak z ludźmi. Znakomita mniejszość zabiera dla siebie co przedniejsze role, reszta ginie niesławnie porwana przez żałosne prądy czasu.
Z zawrotną szybkością pędzimy naprzód: dziś, by prowadzić za sobą ludność, trzeba być człowiekiem piśmiennym.
Mówię, że bystrość nasza nie zna sobie równej.
Ale książki pisać... Nieludzka to rzecz! Zaś w każdym razie bohaterska i mało bezpieczna.
Jeżeli cię jednak nie wyszpieguje i nie zaskarży któryś z klechów lub braciszków lub szkolarzy, lub ktoś sztuką czytania gardzący, jako króle; jeżeli cię nie wyzują z ognia, wody — ziemi — chleba — kraju i nie schowają w lochu; jeżeli cię nie wyśmieje publiczność, nie odda na pożarcie losom i ludziom własny twój wydawca i nie utracisz kredytu w tawernie — o! wtedy nie człowiekiem, pisarzem jesteś!