Strona:Voltaire - Refleksye.djvu/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kardynał Dubois i inni mężowie, o których można powiedzieć to, co powiedział jeden wenecki senator do Ludwika XII., gdy ten uniesiony gniewem zagroził, że doprowadzi Wenecyę do upadku.
— Zobaczymy! — rzekł senator — my nad tem pracujemy w dwudziestu — rzeczpospolita wszakże żyje!

(D. Ph.)

Francyę i Anglię kosztowała wojna każdą: po 3 miliardy franków — czyli więcej, niż było w tych krajach gotówki. Ale w ostatniem stuleciu posiedliśmy jedną niepoślednią tajemnicę: żyć tak, jakby się długów nie miało.

(Remarques de l’Essai sur les Moeurs.)

Ludzkiego morza nie ima się głód ni dżuma — ni wojna. Jesteśmy! Jesteśmy odprężni. Jesteśmy — mocni. Chwałać za mnogość i uwielokrotnienie. Czyń z nami co chcesz — na zarybek zawsze się coś ostanie, pokąd się ikrzyć będą On i Ona.
Śpijmy spokojnie. Czuwa nad nami Wielki Demiurgos przy łaskawym udziale i za pomocą chuci tworzenia nieomylnie podobnych tworów.
Ale pocóż... pocóż tyle, tyle niedorzecznych jestestw na ziemi, poco płodzić kształty, co potrafią jeno żreć, żłopać juchę własną i bliźnich?
Poco?
Zapewniano mnie, że zagadkę nieskończonej wie-