Strona:Voltaire - Refleksye.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

troski o jego dobrobyt. Będę cię, wole, żywił, iżbyś na mnie pracował. Będę cię, wole, na pieczeń tuczył, będę cię w chorobie lekkiej piastował, w chorobie ciężkiej, — wybacz, żgnę żegadłem pod gardziołek. Wszystko co jest twoje, mojem będzie. Ale bez prawa wzajemności — rozumiesz? Lubię korność i karność, a zwłaszcza lubię grzeczne rzemyki ze skóry wolej. One bowiem łączą pokolenia wołów i sprzęgają pług z oraczem. Tako i po śmierci, mimo woli, służysz niewoli, wole mojej woli.

(Idées republicaines par un citoyen de Genève.)

Za najdzikszą postać despotyzmu poczytuję jednak despotyzm klechów.
Jest on kamieniem obrazy boskiej, gdyż Chrystus rzekł po stokroć, po tysiąckroć tysięcy razy: nie masz tu pierwszych, ani ostatnich, królewstwo moje nie z tego świata, syn Boży przyszedł nie po to, by mu służono, jedno iżby służył i t. d. i t. d. w nieśkończoność cnót, przywalonych ciężarem wieków...

(Idées republicaines par un citoyen de Genève.)

Powinniśmy pobłogosławić tej prawdzie, iż nie wszyscy biedni odzyskują świadomość, dumę i żądzę przemiany tego co jest. Większość, zrodzona w chlewnej nędzy, głuchnie na glosy buntu.
Ciągłość niewoli — to wróg nad wrogi niewolnika, szpieg i sprzymierzeniec na żołdzie ciemięzcy.