Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Meksyk.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Trzymał się zasady: iść za przyjacielem, jeżeli interes; był zupełnie pewny, a pozostawiać przyjacielowi zupełną swobodę działania w interesach ryzykownych. Jednak, gdy stary Craven zginął, przygnieciony walącem się rusztowaniem przy wybuchu studni naftowej, jego przyjaciel Foster, jako wykonawca testamentu, stwierdził, iż jedyna jego córka przyniesie przyszłemu mężowi okrągłą sumkę sześćdziesięciu miljonów dolarów.
Oto dlaczego, słysząc koleżanki, marzące o wyjściu zamąż za miljonerów, miss Craven uśmiechała się wzgardliwie. Nie potrzebowała pieniędzy. Mogła sobie wybrać męża według własnego upodobania.
Równie obojętnym był dla niej obraz atlety, mistrza we wszystkich sportach. Pannie Craven wystarczały jej własne sukcesy w tej dziedzinie. Ojciec oddał ją do szkoły jako dzikiego trzynastoletniego podlotka, przyzwyczajonego uganiać się całemi dniami po prerjach Arizony na koniach, które sama ujeżdżała. Matka jej, kobieta prosta, nieprzyzwyczajona do wystawnego życia, umarła, przygnieciona niejako tą powodzią miljonów, jaka na nią spadła. Craven, którego dziki i nieokiełznany duch córki niepokoił i przeszkadzał spokojnie poświęcić się interesom, postanowił umieścić ją w słynnem „college”, o którem słyszał, że wychowywały się tam córki i siostrzenice kilku byłych prezydentów rzeczypospolitej, co dawało rękojmię, że córka będzie wychowana na wielką panią, jak przystało posiadaczce wielu miljonów.
Słynny zakład naukowy, umieszczony był w przepięknej okolicy, wśród gór, jezior i lasów, posiadał park rozległy na mil kilka, wśród którego wznosiły się okazałe budynki.
Dla naszej miss zamknięcie w szkole równało się więzieniu. Olbrzymi park wydawał się jej klatką. Była wściekła i obmyślała mnóstwo najdzikszych sposobów