Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Meksyk.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

by mógł mię otoczyć największym zbytkiem i spełnia? wszystkie moje życzenia.
— Ja — mówiła druga — za atletę, celującego we wszystkich sportach.
— Ja za człowieka, któryby mnie bardzo kochał i słuchał we wszystkiem...
— Ja wyjdę za człowieka sławnego! — twierdziła stanowczo nasza miss.
Miss Craven nie potrzebowała myśleć o małżeństwie z miljonerem. Cały świat wiedział, iż tam, na dalekim Zachodzie, istnieją kopalnie złota i nafty, których wartość, wyrażona w akcjach, znajdowała się w ogniotrwałej kasie miljonera Fostera ojca, który był jej opiekunem.
Stary Craven rozpoczął pogoń za dolarem, jaka prosty robotnik w kopalniach kalifornijskich. Człowiekowi temu, który zaledwie umiał czytać i pisać, szczęście sprzyjało na każdym kroku. Możnaby mniemać, iż jakaś dobroczynna wróżka kierowała jego krokami. Gdziekolwiek Craven zaczął kopać, ukazywało się złoto, srebro, lub conajmniej miedź. Jeżeli założył studnię, aby górnicy jego oddziału nie pomarli z pragnienia, zamiast wody tryskała nafta. W miarę, jak się Craven posuwał naprzód w swym pochodzie triumfalnym, powstawały coraz nowe towarzystwa akcyjne i syndykaty kapitalistów. Na Wall Street wielce panowie od finansów witali go jak równego sobie, kiedy mu przyszła ochota stracić tydzień czasu na przejażdżkę z San Francisco do Nowego Yorku.
Mógłby pozostawić córce fortunę olbrzymią, ale był to raczej człowiek czynu niż interesu; tworzyć coraz to inne przedsiębiorstwa, pozostawiając lwią część zysków z przedsiębiorstw poprzednich zimnym i zręcznym wspólnikom, których cały legjon ciągnął za jego śladem.
Foster ojciec, towarzysz w dniach niedoli, kiedy obaj proste robotnicy, był znacznie bogatszym od niego.