Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Meksyk.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Walczący, zbliżywszy się do siebie na odległość strzału, strzelali tak długo, dopóki starczyło amunicji, wreszcie ta strona, której jej zabrakło, cofała się, pozostawiając przeciwników panami placu. Do walki na białą broń nie dochodzito nigdy, żaden bowiem żołnierz nie posiadał bagnetu.
Siedzieliśmy wszyscy na koniach, ale w chwili walki, kawalerzyści przeobrażali się w piechurów. Posiadaliśmy również artylerję. Każda strona usiłowała zdobyć dla siebie armaty większego kalibru, niż strona przeciwna. Armaty te robiły wiele hałasu, lecz nie wyrządzały żadnych szkód.
Pamiętam, jak pewien oficer niemiecki, który był z nami, dziwił się i irytował na widok nikłych rezultatów pracy, naszej artylerji.
Uprzedzam Panów, iż my wszyscy, powstańcy, przez nienawiść do Stanów Zjednoczonych i Anglji byliśmy germanofilami, życzyliśmy z całej duszy zwycięstwa Wilhelmowi II, a porażki Francuzom. Wielu niemców znajdowało się w naszych szeregach. My sami porównywaliśmy się do bolszewików rosyjskich. Ale nie oddalajmy się od przedmiotu.
Ów Prusak tedy krzyczał:
— Generale! pańscy artylerzyści nie umieją wcale mierzyć! Strzelają w powietrze! Robią wiele hałasu bez żadnego skutku!
Generał, który pozował na dowcipnego, odpowiadał, wzruszając ramionami:
— Daj im Pan spokój! nie potrzebują robić nic innego — artylerja jest tutaj jedynie po to, aby napędzić strachu tchórzom.
Po bitwach podobnych, jeżeli odnieśliśmy zwycięstwo — t. j. mogliśmy strzelać o pół godziny dłużej, niż nasi przeciwnicy, następowały wyjaśnienia i komentarze. Wówczas występowałem w roli stratega. Opisywałem szczegółowo ruchy wojsk, których nigdy nie było, przypisywałem generałowi i oficerom