Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Kwiat majowy.djvu/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

opowiadać dzieje swej młodości z okresu, gdy po ukończeniu swej służby w marynarce wojennej powrócił nic nie mając w kieszeni. Nie chcąc być rybakiem, jak jego przodkowie, wyruszył z Gibraltaru do Algieru, aby się przyczynić choć w części do rozwoju handlu i dać ludziom możność palenia czegoś lepszego niż monopolowe śmiecie.
Dzięki własnym zabiegom i nieustannej bożej pomocy zdobył tyle, że będzie mógł żyć dostatnio na starość. Były to jednak czasy inne. Ludzie przystępowali do spraw niemal jawnie, gdy tymczasem dzisiaj strażnicy się znajdują pod rozkazami młodziutkich oficerów, dumnych ze świeżo ukończonej szkoły i mających wyciągnięte uszy na głosy donosicieli. I jakże tu można komuś wetknąć w rękę trochę złota, aby przez jakąś godzinę zechciał być ślepym?
Nie dawniej jak miesiąc temu schwytano w pobliżu przylądka Oropesa trzy barki tkaniny naładowanej w Marsylji. Należy czynić wszystko bardzo ostrożnie. Świat teraz zepsuty. Nie brak pochlebców... Skoro jednak siostrzeniec jest zdecydowany, wuj nie może mu odradzać, owszem cieszy się, że się znajdują w jego rodzinie młodzi ludzie, którym dokuczyła już nędza i pragną polepszyć swój byt. Szkoda, że również i ojciec siostrzeńców, biedny Pascualo, nie uczy-