Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Kwiat majowy.djvu/128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dzą związana z morzem, musiała pełnić niewolnicze czynności.
Proste i regularne ulice nie pasowały do różnolitych budowli. Poziom chodników ułożonych z czerwonawych kostek granitowych, zmieniał się stosownie do tej lub owej wysokości, na której się znajdowały drzwi. Po obu stronach mętnego strumyka o głębokich śladach kół na błotnistych od niedawnych deszczów brzegach rosły szeregiem karłowate drzewa oliwkowe, uderzające przechodniów swemi zakurzonemi gałązkami. Od drzewka do drzewka poprzeciągane były liny ze schnącą bielizną, łopocącą jak sztandary na wietrze.
Małe chałupki bielały wśród wysokich kilkopiętrowych domów nowoczesnych, pomalowanych lśniącym pokostem dwubarwnym, jak barki, właściciele ich bowiem również i na lądzie nie wyzbywali się pojęć morskich. Fasady tych domów zdobiły płaskorzeźby o motywach znajdujących się na przodach barek. Wszelkie zresztą inne szczegóły budownictwa nadawały mu charakter jakby jakiejś floty lądowej.
Odpowiednie godła umieszczone na wysokich masztach u wejścia do niektórych domów, wskazywały, że mieszkali tam właściciele barek wypływających na morze parami. Maszty owe służyły również do zawieszania lżejszych przy-