Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Katedra cz. 1.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

księcia kościoła, który niezmierne dochody arcybiskupstwa trwonił na budowę pałaców i na wydawnictwa książek, niby jakiś wielki magnat z epoki Benesansu. Znał również pierwszego kardynała de Bourbon, Don Luisa II, i chętnie opowiadał przygody romantyczne tego infanta, brata Carlosa III. Zwyczaj, mocą którego młodsi synowie szlachetnych rodów przeznaczeni byli do stanu kapłańskiego, sprawił, że Don Luis został kardynałem w dziewiątym roku życia. Ten dobry pan jednak sportretowany w sali kapitulnej w białej peruce, z ustami umalowanemi i niebieskiemi oczami, zdradzał raczej więcej upodobania do uciech światowych niż dbałości o wspaniałość kościoła, porzucił też arcybiskupstwo, ażeby się ożenić z pewną damą nader średniej wartości, i tym końcem poróżnił się nazawsze z monarchą, który go ostatecznie skazał na wygnanie.
Estaban Luna, przeskakując poprzez wieki od przodka do przodka, wspominał jeszcze arcyksięcia Alberta, który zrzekł się mitry toledańskiej, ażeby rządzić Niderlandami, tudzież wspaniałego kardynała Tawera — wielkiego protektora sztuk — wszystko to książąt doskonałych, darzących rodzinę jego szczególniejszymi względami, ponieważ znali odwieczne przywiązanie Lunów do kościoła prymasowskiego.
Jego własna młodość nie była zbyt szczęśliwa. Działo się to w czasie wojny o Niepodległość. Francuzi zajęli Toledo i weszli do kościoła, jak poganie, pobrzękując szablami i kręcąc się po wszystkich kątach w czasie mszy solennej. Klejnoty po-