Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Gabrjel Luna.djvu/219

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szają do dymisji ministrów, pozbawiają szarży wojskowych, detronizują nawet królów. Ale przed kimże odpowiadać mają za swoją działalność papieże i biskupi, skoro są wyświęceni i mają kontakt z Duchem Świętym? Jeżeli odwołasz się do sprawiedliwości, skierują cię do trybunałów, których sędziowie należą do tej samej elity arystokracji duchownej...
Don Martin umilkł na chwilę, jak gdyby zbierał swoje wspomnienia, później znów zaczął:
— A to ubóstwo Kościoła w Hiszpanji — są to bezczelne kpiny! Ta bieda jest pojęciem względnem. Oczywiście duchowieństwo hiszpańskie nie ma już dziś w swem ręku połowy wszystkich bogactw narodu, jak to było dawniej; ale właśnie u nas Kościół jest bardziej honorowany, niż gdzieindziej, i państwo daje mu ogromną część swych dochodów. Pochłania on z naszego budżetu czterdzieści jeden miljonów; a ta cyfra, która wydaje mu się nic nie znaczącą, jest w istocie olbrzymia w kraju, gdzie się przeznacza dziewięć miljonów na oświatę publiczną i jeden miljon na zapomogi publiczne!
Na utrzymanie dobrych stosunków z Bogiem Hiszpanie wydają pięć razy więcej, niż na naukę. Zresztą ta cyfra czterdziestu jednego miljona jest oznaczona poto, aby omylić tylko podejrzliwość ludzką; należy bowiem wziąć pod uwagę jeszcze zapomogi i pensje duchownych. W ministerstwie spraw wewnętrznych Kościół ma swój stały budżet na misje zagraniczne; w ministerstwie spraw wojskowych i marynarki — na kapelanów wojskowych; w ministerstwie oświaty i sprawiedliwości — także na coś. Poto, aby Kościół mógł zachować przepych Pontyfikatu Rzymskiego, my musimy utrzymywać