Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Gabrjel Luna.djvu/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

było nie znać jej wcale. Przeszłość Hiszpanji przedstawiają nam w szkołach według metody dzikusów, którzy sądzą o danym przedmiocie według jego blasku, a nie według jego wartości.
Tak, Hiszpanja była wielka i mogła się stać pierwszym narodem świata dzięki tym pozytywnym zaletom, których nie mogły zniszczyć hazardy wojen, ani polityka. Miało to jednak miejsce w wiekach średnich, a więc przed tą epoką, którą tak chwalisz. Można było wtedy żywić wiele nadziei, które po konsolidacji jedności narodowej nie zrealizowały się jednak. Nasze średnie wieki wydały ludność wykształconą, światlejszą od każdego innego narodu. Nagromadzono materjał, potrzebny do zbudowania wielkiej nacji. Niestety, obcy architekci stawiali ten gmach, którego przepych podziwiacie w pierwszym okresie jego rozkwitu, gmach, po którym zostały już dziś tylko ruiny.
W ferworze dyskusji zapomniał Gabrjel o zwykłej sobie ostrożności. Srebrna Rózga, przypominający inkwizytora, bynajmniej go nie onieśmielał, przeciwnie, Gabrjel chciał go gwałtem przekonać. Mówił przeto otwarcie, nie ukrywając niczego. Don Antolin słuchał go ze zdumieniem, przeszywając go zimnym wzrokiem. Inni słuchali go z uczuciem pewnego zażenowania, które odczuwali wobec tego dowodu bezbożności, tu w tym świętym przybytku Hiszpanji.
Don Martin, jałmużnik z żeńskiego klasztoru, stojąc za plecami swego skąpego protektora, zdradzał oczyma, że sympatyzuje gorąco z poglądami rewolucjonisty.
Gabrjel charakteryzował ten naród rzymsko--