Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Gabrjel Luna.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pompejańskie, a antykwarjusze z Walencji — stylowych mebli.
Sułtan z Fontana Rosa lubi pompę i gest. Obwozi na pokładzie swego yachtu miljonerów amerykańskich i książąt udzielnych, i cieszy się z tego jak dziecko.
W istocie rzeczy jednak ów nabab literacki pozostaje do końca życia prawdziwym, gorącym przyjacielem ludu i śmiertelnym wrogiem wszelkiej tyranji. Prowadzi zajadłą walkę z Alfonsem XIII, popiera separacyjny ruch kataloński i podtrzymuje swem złotem wieczną irredentę republikańską w Walencji.
Ukazanie się każdej jego książki jest dla Walencji świętem narodowem. Za czasów Wawrzyńca Medyceusza ulicami Florencji ciągnęły wozy, symbolizujące „triumf Bachusa i Ariadny”. Na ulicach Walencji odbywają się pantominy, symbolizujące „Mare Nostrum”, „Wśród pomarańcz” czy „El catedral”. Don Vicente to nie szef tej, czy innej partji; „Don Vicente — to bohater”.
Śmierć jego spowija całą Walencję w kiry żałobne. Ponieważ nie chciał leżeć w „ziemi niewolników”, więc delegacje rybaków i marynarzy zawiozły mu na trumnę grudki rodzinnej ziemi.

Przechodząc od tego romansu życia do romansów literackich, nie mogę się oprzeć uczuciu rozczarowania. Popularność Ibaneza nie stoi w żadnym