Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Bunt Martineza.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Prezydent, ministrowie i inne osobistości zaczęli spoglądać na jenerałową z uśmiechem pełnym zainteresowania a tymczasem kolega ich odpowiedział:
— Spokoju, dona Guadalupo! Mówmy poważnie. Nie daje się bataljonu kobiecie.
— W takim razie proszę mi pozwolić iść z oddziałami, które będą go ścigały! Wiedzą panowie, że już wojowałam. Chcę się zaciągnąć, jako prosty żołnierz.
Protektor spróbował zmienić temat rozmowy, żeby nie powtarzać odmowy:
— Ależ dlaczego zbuntował się ten człowiek? Co złego zrobił mu rząd?
Jenerałowa nie odpowiedziała nic przez chwilę. Łzy wściekłości zaświeciły w jej oczach. Co tu ma rząd do rzeczy? Ścisnęła pięści.
— Ach, on was wszystkich uznaje! Mówiłam z ludźmi, którzy wracają stamtąd i wiem, co mówię! Nie, ten łotr nie powstał przeciw rządowi. Ruszył w pole, bo zbuntował się przeciw mnie... Przeciw mnie, która jestem jego prawowitą żoną.


BARRY PAIN
OKNO

Henryk Shapman Barker spieszył się. Przełknął śniadanie, nawymyślał żonie, wyrzucił za drzwi ogrodnika i zdążył jeszcze na pociąg 10 m. 30. Wykonawszy to wszystko z powodzeniem i zająwszy cały przedział pierwszej klasy, w którym nie było ani jednej żywej ludzkiej istoty, gotów był wpaść w do-