Strona:Verner von Heidenstam-Hans Alienus.djvu/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wyrażała poglądu, ale godziła się we wszystkiem z osobą, z którą w danej chwili rozmawiała, pozatem wszystkie jej myśli wypełniał mąż. Była mu ciężkim, do pleców przytroczonym worem, a gdy uciekał z domu chcąc swobodnie odetchnąć, czuł że jej myśli następują mu formalnie na pięty, badają kędy chodzi i podsłuchują ciekawie, co mówi i czyni. Ponieważ ona to zawiadywała dochodami i rozchodami, nie mógł wypić filiżanki kawy, nie zdając jej relacji, ile kosztowała i ile dał napiwku. W nieobecności męża mówiła o nim często tonem żałośliwym, jakby w obawie, że inni dostrzegą jego wady.
Pośrodku stołu tkwiły obie świece, otoczone mnóstwem pudełek, paczek, kłębków jedwabiu, flaszeczek z gumą, listków i różnobarwnych, gotowych kwiatów. Elena siedziała z masą liści na kolanach i owijała zielonemi paskami papieru giętkie, druciane łodyżki, wtajemniczając Hansa szeptem w arkana swej sztuki. Spokojny jej profil jaśniał w mdłem świetle. Koniec wskazującego palca lewej ręki osypany był śladami ukłuć igły, a wszystkie inne palce pokrywały żółte i zielone plamy. Wykładany kołnierzyk był jak zawsze brudny, a Elena jak zawsze zamknięta w sobie. Zwolna jednak znikła sztywność ich zachowania i zaczęli mówić szczerzej. Zarzucała Hansowi, że skutkiem jego ciągłego gadania o życiu szczęśliwem, wuj jej szuka tego szczęścia poza domem. Wiedziała, że ma na myśli coś wielkiego i szczytnego, ale wuj pojął ten ideał w ten sposób, że chodzi ciągle po kawiarniach i gra w bilard. A przecież w tem nic szczytnego niema. Wrodzona energja Almeriniego popychała go do ostateczności, nie mógł tedy znieść tak niebezpiecznej doktryny.