Strona:Verner von Heidenstam-Hans Alienus.djvu/351

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Czując duchy bliźnie,
Ból dzieliłem ich i troski
I sen mnie ogarnął boski,
Żem jest tu, w ojczyźnie.

Z ćmy pokoleń, co pomarły,
Wyszedł szereg żywy,
Wieńce mi mirtowe plotły
Kobiety Niniwy.
Lutnie po świątyniach grały,
Jaśń zakwitła w grobie,
A ten świetny świat, wspaniały,
Wymarzyłem sobie.

Teraz morze znowu szumi
W muszlach mych, pielgrzyma,
Płyną echa rzeczy,
Których niema.
Słyszę tętent, krzyki słyszę
Porywanych dziewek,
W tę przesmutną wpadło ciszę,
Kilka starych śpiewek.

Z państwa cieniów mnie wygnała
Żądza życia niestępiała,
Ruszyłem na słońce.
Ale kędy zwrócę oczy,
Ciemń się wszędy za mną toczy,
Jak podziemi gońce.

Staję obcy wciąż dla świata,
Nie mam tu, na ziemi, brata,
Jako błędna jestem owca...