Strona:Verner von Heidenstam-Hans Alienus.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

te bez blasku, gładko zaczesane, tworzyły nic nie mówiącą ramę wokół sklepistego, zbyt wysokiego czoła, które mogło być czołem dziecka. Jasno siwe oczy, otoczone czerwono, świadczyły o długiem czuwaniu po nocach. Nos był kończysty, a cała twarz, jak też i drobna, niby z drzewa wyrzezana postać, z wydatną, a jednak płaską piersią, przypominała komiczną figurkę Apolina tenejskiego.
Jasnowłosa dama, wieku lat dwudziestu pięciu do trzydziestu, podnosiła raz po raz do ócz pince-nez, nie nakładając go jednak. Siedziała pomiędzy dwoma z włoska ciemnowłosemi towarzyszkami i szeptała z niemi.
— Eleno! — ozwała się do siedzącej po lewej.
Elena pochyliła głowę, nadsłuchując, a blondynka powiedziała gramatycznie, z pewnym cudzoziemskim akcentem, ale bez najmniejszego błędu:
— Czyś zauważyła, że Hans Alen... Alienus stoi tam, z tyłu, na estradzie śpiewaków?
Elena obejrzała się.
— Nie mogę dostrzec, ale widzę Jasona na estradzie! — rzekła.
— Hans Alienus stoi tuż pod nim! Jakże go możesz nie widzieć?
— Acha! Tak! Teraz spostrzegam jego głowę. Zdaje się, jakby robił miny.
— Jest oczywiście wzruszony! Sam powiada, że jest zawsze wzruszony, o ile nie śpi. Nie pojmuję tylko, jak młodzieniec dwudziestoczteroletni żyć może w tej atmosferze. Nie chcę obrażać, zaprawdę, twych uczuć religijnych, ale jestem zdania, że te kościelne przedstawienia teatralne nie odpowiadają już nam, współczesnym ludziom, praktycznym i trzeźwym. Ano,