Strona:Uwagi nad językiem Cyprjana Norwida.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wał możliwość dobrego rozumienia, dobrego pisania, a który sam uwzględniał, czy to pisząc, czy to czytając, był wzgląd na etymologiczny sens słowa.

§ 4. Norwid specjalnie zajmował się etymologją. Wiemy, że należał nawet do odpowiednich towarzystw naukowych we Francji i składał tam pracę z tego działu. Pozatem w utworach jego twórczości jest rozproszona moc uwag na temat języka, etymologji słów, historji różnych pojęć, czytania zabytków i t. d. Stworzył nawet Norwid jakby własną teorję genezy języka. Kwestji tej poświęca wstęp do Ostatniej z bajek; wymienia on tam warunki, nieodzowne do tego, by powstało porozumienie pomiędzy istotami:
1) muszą trwać okoliczności, które wytwarzają potrzebę wspólnego porozumienia się;
2) musi istnieć prawdziwy i szczery zamiar komunikowania się wzajemnego;
3) musi istnieć możność fizyczno-fizjologiczna porozumiewania się.
Trzy te postulały nazywają się u Norwida: 1) spój-położenie, 2) uczucie prawdy, 3) język (organ głosowy).
Rozpatrując powyższe warunki, dochodzi poeta do przekonania, że istniały one kiedyś w stosunku ludzi do zwierząt, z czego znowu wnioskuje, że kiedyś ludzie umieli się porozumiewać i rozmawiać ze zwierzętami. Podaje wiele współczesnych zjawisk, na dowód, że kiedyś tak było. Drugim punktem teorji Norwida jest charakterystyka pierwotnego języka ludzi. Był on: 1) monosylabowy, 2) muzykalny, 3) eksklamacyjny. Wniosek ten wyprowadza Norwid ze spostrzeżeń nad językiem współczesnych dzikich plemion i zwierząt. Charakterystyka języka, wspólnego kiedyś ludziom i zwierzętom, brzmi tak: «Do wyższej i szerszej gramatycznej formacji nie dochodząc, dawał on sylabę i jej potęgowanie, np. ham! ham! ham! — gda! gda! gda! i t. p. Podobno jednak w improwizacjach słowika daje się dostrzegać i formacje