Strona:Uwagi nad językiem Cyprjana Norwida.djvu/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

da[1] Norwid, że postęp twórczości, a więc i kultury wogóle, zależy od postępu czytelnictwa: «Ażeby mieć bezwątpliwie nowe utwory, trzeba pierw istniejące w zupełności mieć odczytanemi. Albowiem te, które dziś nazywamy nowemi, są odmiennemi tylko, nie nowemi».
Przez umiejętność czytania rozumie Norwid zdolność do wyczytania z utworu tego wszystkiego, co w nim zostało zawarte. A chodzi tutaj nietylko o utwory poetyckie. Kto pamięta definicję słowa, ustaloną przez Norwida, wyprowadzi wniosek, że wszystko na świecie jest pismem, często w szczątkach i hieroglifach wielkich tajemnic.
Trzeba umieć rozumieć ten prawdziwy język Boga, Człowieka i Natury, by dowiedzieć się Prawdy, która od początku cała jest dana człowiekowi, lecz której człowiek nie nadąży nigdy w całości i szczegółach odczytać.
W rozprawie O Słowackim podobnież uzależnia Norwid poznawanie prawd nowych od umiejętności dokładnego i wyczerpującego czytania. Podaje kilka wskazówek, jak trzeba czytać utwory literatury pięknej. Główniejsze postulaty brzmią:
a) danemu przedmiotowi dobierać odpowiednie miejsce i akcesorja;
b) «nie wystarczy już dziś czytać jednym tylko organem, lecz jakoby trzeba czytać wieloma razem władzami umysłu»;
c) «przy czytaniu słów, należy cofać się na tła, na których znaczenie wyrazów odbija się i formuje». Trzeba je czytać tak, jak autor słowa sam je tworzył, bo «czyliż jednostronnem używaniem, słowa nie wykoślawiają się i nie wykrzywiają, jak źle noszone obuwie?»;

d) «w czytaniu należy odwracać się do potęgi pierwotnej, z jaką autor tworzył», to znaczy tak pojmować, jak pojmował autor. Ale to jeszcze za mało: «Czytanie autora zależy na wyczytaniu zeń tego, co on tworzył, więcej tem, co pracą wieków na tem urosło. — Jest to cień, który z łona najnieskończeniej wyższej prawdy upada na

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – stwierdza.