Strona:Urke Nachalnik - Żywe grobowce.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pod swoją opieką przy pracy takich ludzi „dobrych“, jak była nasza zacna trójka, z miejsca zaopiekował się nami. Wciąż prawił nam morały.
— Synu, — mówił do Staśka. — Trzeba pracować, by Polskę odbudować, a nie tracić czas na rozmowy.
— Panie dozorco, — odrzekł Stasiek, — jak Polska ma takich dobrych jak pan ludzi, to i tak się odbuduje, a nasza praca jest zbyteczna.
Dozorca sam nie zmiarkował, jak wciągnięto go do rozmowy. Muszę tu zaznaczyć, że lubił prowadzić rozmowy z więźniami, starając się w toku rozmowy prawić nam morały, które zapewne wyczytał w modlitewniku.
Widząc go w dobrym humorze, począłem żartować i zagadnąłem:
— Panie dozorco, pamiętam dobrze, jak pan za Rosji ku...y łapał po ulicach. Niech pan tak powie, co było lepiej: za Rosji ku...y łapać i pakować do łabaja, czy teraz za Polski pilnować i bić złodziejów?
Dozorca widać nie spodziewał się tak urągliwego pytania, zaczerwienił się jak sztandar bolszewicki i odparł nie bez złości:
— Synu, ty nie bądź taki mądry. Teraz nie jest Rosja, kiedy złodzieje prowadzili rej w więzieniu. Ty siedź cicho, synu, a lepiej na tem wyjdziesz.
Widząc, jak moje pytanie ośmieszyło go w oczach więźniów, którzy śmieli się na cały głos, zaryzykowałem jeszcze:
— O, panie dozorco, gdybym to ja miał takiego dobrego ojca, jak pan, nie siedziałbym teraz w więzieniu za kradzież.
— A za cobyś ty siedział, synu? — zaciekawił się dozorca.
— Za ojcobójstwo, panie dozorco.
Dozorca zbladł jak płótno, jednakże nie zdążył nic odpowiedzieć, bowiem zawołano go na centralę. Rzucił tylko odchodząc straszne, nienawistne spojrzenie w moim kierunku, tak że w duchu zaczynałem już żałować, wiedząc, że on się napewno na mnie zemści.
Stasiek odezwał się do mnie:
— Zobaczysz, że klawisz na tobie się odegra. Ja dobrze znam tego chama. Poco ci było z psem zaczynać? Zdaje mi