Strona:Urke Nachalnik - Żywe grobowce.djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Napewno was dziś — jutro zwolnią. Bolszewicy są już na rogatkach Warszawy. Tylko starajcie się prędzej tę forsę dostać, zanim ją spalą. Tyle forsy, tyle forsy, — biadał pan werkmistrz tak, że obawiałem się, by nie dostał apopleksji z żalu, który wyczuwałem w jego słowach.
Wyciągnął z kieszeni mały pakuneczek i rozglądając się dookoła, wręczył mi go, mówiąc:
— Masz tu szynkę, zjedz sobie. Jak wszystko dobrze pójdzie to biedy nie będziecie mieć. — A zniżając głos dodał: — Wódeczkę też przyniosę, tylko sza...
Kiedyśmy się umówili co do naszej wyprawy po złote runo na kotłownię, zabrałem się do pracy. Po chwili też, pan werkmistrz przyprowadził pozostałych kilku piekarzy i praca poszła pełnym biegiem. Pan werkmistrz znów przybrał urzędową groźną postawę i patrzył na wszystkich surowo, jak to miał we zwyczaju.
Niezauważony przez nikogo, wszedłem do szafy z ubraniem i rozwinąłem pakuneczek. Ślinę łykałem na myśl o smacznej szynce, którą mam wziąć na ząb. Jak wielkie było moje rozczarowanie, gdy zauważyłem, że pakuneczek zawiera więcej chleba niż szynki!
Złość mnie ogarnęła. Za tyle forsy, co mu dałem, mógł się okazać hojniejszy. Pocieszyłem się wszakże zaraz myślą, że tylko na pierwszy raz tyle przyniósł. Poprawi się napewno, gdy się teraz przekonał, że nie bujam. Zresztą niech tylko jutro ze mną należy do spółki, to już zobaczymy. Będzie musiał przynieść to, co ja zechcę.
Po skończonej pracy tym razem majster wcale nas nie rewidował. Był w dobrym humorze, jak nigdy dotąd. Wąsy, które zawsze patrzały nadół, teraz dumnie spoglądały w górę. Zażartował nawet z Józkiem przy wyjściu z piekarni:
— Co, Józek, dużo chleba dzisiaj zjadłeś? Masz brzuch jak kobieta w ostatnim miesiącu.
— Ja, panie werkmistrzu, chleba nie skosztowałem ani zucheleczka. Kapusty się nałykałem jak krowa.
Wszyscy śmieliśmy się, a pan werkmistrz sięgnął do półki z chlebem. Złamał bochenek napół, wręczając łaskawie połowę Józkowi i rozkazując mu, aby na oczach wszystkich chleb ten zjadł.