Strona:Urke Nachalnik - Żywe grobowce.djvu/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pomyślałem wówczas. Zawsze lubiłem dużo myśleć. Rozmyślałem przed popełnieniem przestępstwa, rozmyślałem także zawsze, jaki podły jestem, po jego spełnieniu. Poczucie zła i dobra nigdy mnie nie opuszczało, nawet w chwili dokonywania występku, — a jednak....
Paczkę banknotów schowałem za sobą, mówiąc teraz do niego głosem, jakby on był więźniem, a ja werkmistrzem.
— Mam tu około pięćdziesięciu tysięcy marek, może i więcej. Kamienicę można za to kupić, — drażniłem go. — Możemy mieć tysiąc razy więcej, jak pan mnie posłucha. Będzie pan mógł sobie założyć własną piekarnię i nie być stróżem w więzieniu, — zakończyłem ironicznie, widząc jak cały drży na samo wspomnienie o bogactwie, które mu obiecuję.
— Daj, daj, — prosił błagalnym tonem krocząc za mną z wyciągniętą dłonią. — Wszystko zrobię, wszystko, jak Boga kocham... Daj już, zobaczę jak wyglądają...
Podałem mu kilka banknotów. Prędkim krokiem skierował się do swojej dyżurki, a ja podążyłem za nim.
Oglądał banknoty pod światło: Wyjął własny banknot stumarkowy i porównywał każdą kreskę. Oglądał na wszystkie strony, trwało to z piętnaście minut, poczem zwrócił się do mnie wyciągając dłoń:
— Jak widzę, jesteś morowy żydek. Daj rękę, z tobą widzę można wszystko zrobić. Ja lubię z żydkami robić interesa. Copraw da żyd trochę czasami oszuka, ale za to potrafi język trzymać za zębami we wszystkiem. Niema jak z żydkami, — zawołał uradowany własnemi słowami, ściskając mi rękę po bratersku.
Poufałość jaką mi okazał ten człowiek, który bądź co bądź był moim panem życia i śmierci, pochlebiała mi i niemniej już uradowany od niego, zawołałem:
— Masz pan wszystko. Mnie pieniędzy tu nie potrzeba. Pan mi przyniesie codziennie trochę kiełbasy, — zresztą zawsze panu powiem, co mi pan ma przynieść. Moją część, która jutro razem przyniesiemy, także panu oddam. A gdy wyjdę na wolność, pan mi odda pewną sumę i będzie kwita. A jak pan myśli, zwolnią nas kilku, którzy tu jeszcze zostali, czy też nas wyślą do Poznańskiego?