a każdy pluł mu na nagi tyłek, wołając przytem: „Ganew“. Chłopiec stał tak długo w tej pozycji, aż rebe nasycił się zemstą i łaskawie kazał mu usiąść na miejscu.
Pamiętam to, jak dziś. Widzę straszną twarz tego chłopca, wykrzywioną bólem i wstydem. Czyż dziewięcioletnie dziecko, ukarane w tak haniebny i okrutny sposób, mogło stać się czem innem, jak kryminalistą?
Posłałem mu moją zarobioną porcję chleba. Było to wszystko, co mogłem zrobić dla swojego kolegi z lat dziecinnych.
Codziennie wysyłano stąd transporty więźniów. Z całego więzienia pozostało zaledwie kilkunastu więźniów: kilku piekarzy, dwóch kucharzy, dwóch palaczy na kotłowni, reszta zaś do utrzymywania porządku na korytarzach i podwórku więziennem. Bolszewicy byli blisko Warszawy.
Szofer także poszedł na zachód. Żegnał się ze mną, jakby szedł pod słupek. Przy rozstaniu mówił do mnie wzruszonym głosem i ze łzami w oczach.
— Mam przeczucie, — mówił, — że nigdy więcej w życiu się nie zobaczymy. Może być, że umrę w więzieniu albo ucieknę, ale to wiem, że nigdy się już nie zobaczymy. Żegnaj; nie mamy żalu jeden do drugiego, że tu wpadliśmy. Dziękuję ci, żeś się dzielił ze mną ostatnim kawałkiem chleba, jak porządny wspólnik. Zapewne ty tu zostaniesz, nie wyślą cię stąd. Życzę ci wolności i nie myśl o mnie źle.
Uściskaliśmy się przez kratę celi, gdyż przybiegł specjalnie za pozwoleniem dozorcy, by się ze mną pożegnać. Oddałem mu resztę zapasów, które sobie przyszykowałem na drogę i rozstaliśmy się na zawsze.
Było tak, jak Szofer przewidywał: nie wysłano mnie stąd.
Pracowałem teraz bardzo ciężko, gdyż pieczywa wymagano coraz więcej, a robotników nie było.
Wszystkich pozostałych zebrano w jednej celi. W całem więzieniu panowała martwa cisza. Nie słychać było więcej huku warsztatów i gwizdków fabryki więziennej. Zamilkły też kłótnie, bójki, narzekania i jęki ludzkie. Mokotów, — smok pożerający ludzi żywcem, — opustoszał. Szczury, myszy, koty zbłąkane miały teraz opróżnione gmachy do swojej dyspozycji. Gołębie oswojone z więźniami, których było
Strona:Urke Nachalnik - Żywe grobowce.djvu/126
Wygląd
Ta strona została skorygowana.