Strona:Urke-Nachalnik - W matni.djvu/206

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Inżynier stał teraz bardzo blisko Anieli, której oddziaływanie na niego wzrastało z sekundy na sekundę. I poruszył ustami tak, jakby chciał z siebie zrzucić wielki ciężar, który dźwigał na sercu.
Na jego twarzy odmalowała się potęga uczucia, które rozsadza i jednocześnie ujarzmia człowieka, potęga miłości, która sprzęga uczucie najszlachetniejsze z siłą żądzy.
Aniela przypomniała sobie teraz Janka, jak wyglądał w przystępie szału namiętności.
Inżynier wyrwał ją z kręgu tych myśli:
— Pani zapewne traktuje mnie, jak jednego z wielu donżuanów, poszukujących przygód miłosnych w pensjonacie. Ale zapewniam panią, że nigdy nie uganiałem się za piękną twarzyczką czy ładną spódniczką. Flirt i inne „zabawy miłosne“ były mi zawsze obce. Bogactwo moich rodziców którzy mnie, jedynakowi niczego nie odmawiają, mogło mi ułatwić w tym kierunku zadanie. Wykazałem więcej żądzy nauki niż zabawy. Czekałem cierpliwie na głos serca, który się teraz odezwał. Wybranką mego serca — jest pani, nie  kto inny.
Te słowa wyrzucił z siebie jednym tchem. Ciężko oddychał.
Aniela nic spuszczała zeń oka, jakby chciała go przeniknąć i poznać tajniki jego duszy. Chciała wiedzieć, czy przemawia człowiek czysty i uczciwy, czy przewrotny lub doświadczony mężczyzna, który wie, jak trafić do czułego serca kobiety.
— Jestem miłośnikiem przyrody. Po roku nauk: przybyłem tu na odpoczynek, by na łonie przyrody radować się pięknem świata, I oto panią ujrzałem w oknie. I nie wiem, jak się to stało, ale poczułem, że od tej chwili coś się zmienia w moim życiu. Tej nocy nie mogłem zmrużyć oka. Już niejednokrotnie stawałem przed pokutą, ale dotychczas wychodziłem z tej walki zwy-