Strona:Urke-Nachalnik - W matni.djvu/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

W chwilę później kilka mocnych ramion uniosło go ze stołu i zrzuciło do otwartej piwnicy. Szczupak po toczył się ze wszystkich schodów...
Po czym wszyscy z Bajgełe na czele opuścili lokal i pobiegli schodami na strych. Na czworakach czołgali się po dachach, aż znaleźli się na innej ulicy. Bajgełe był specjalistą od podobnych wypraw, to też wnet znaleźli się w pewnym miejscu, zdala od niebezpieczeństwa.
Szczupak leżał tymczasem pokaleczony i pokrwawiony w zimnej piwnicy. Ale żył. Wiedział, że nie grozi mu z ich strony poważniejsze niebezpieczeństwo, zasta nawiał się tylko nad tym, jak się uwolnić od krępujących go więzów i zimnej piwnicy.
Szczupak natężył wszystkie mięśnie, sądząc, że powrozy pękną pod naporem jego siły, te jednak wpiły się tylko bardziej w jego ciało, sprawiając niewysłowiony ból.
Znosił katusze bez jęku. Myśl jego zaprzątnięta była tylko jedną sprawą: jak się stąd wydostać.
Po dłuższym wysiłku udało mu się wyrzucić z ust mokrą szmatę, którą mu wepchnął Bajgełe. Mógł teraz krzyczeć i wzywać pomocy. Zdawał sobie jednak sprawę, że byłby to bezowocny wysiłek. Niktby i tak nie usłyszał jego głosu.
Znów spróbował uwolnić się ze sznurów, którymi miał spętane nogi. Uczepił się o jakiś drąg żelazny i w pewnej chwili poczuł, że sznur na nogach pękł! Zerwał się z ziemi i uwolnił z krępującego koca oraz pozostałych sznurów. Po czym szczęśliwy wyprostował członki i wspiął się po drabinie, by się wydostać na zewnątrz. Okazało się jednak, że piwnica była od zewnątrz zamknięta.
Napróżno krzyczał z całych sił i wzywał pomocy. Głos jego ginął w grubych, kamiennych, pokrytych pleśnią murach piwnicy. Chłód przejął go na wskroś.